W fikcyjnym sklepie założonym przez 18-letnią licealistkę Krystynę Paszko można znaleźć kosmetyki na podpuchnięcia, potłuczenia i zasinienia. Projekt powstał z myślą o osobach, które w dobie pandemii COVID-19 przebywają z oprawcą w czterech ścianach i nie mają możliwości zadzwonienia na policję. Krystyna Paszko mówi, że udało się pomóc około 350 osobom.
Co skłoniło Panią do rozpoczęcia projektu?
Znaczący wzrost przemocy domowej spowodowany pandemią koronawirusa był głównym czynnikiem, który przyczynił się do powstania projektu.
Jak przyjęto Pani projekt? Czy otrzymała Pani informacje zwrotne od osób, które otrzymały pomoc?
Projekt został przyjęty pozytywnie, z dużą dozą wyrozumiałości i dyskrecji. Udało nam się pomóc około 350 osobom, z częścią z nich dalej utrzymujemy kontakt i upewniamy się, czy wszystko jest u nich w porządku. Dostaliśmy także informacje o tym, że dzięki „Rumiankom i bratkom” odmieniło się życie i pojawiła się nadzieja na przyszłość.
Jak dzięki tym otrzymanym środkom finansowym będzie Pani dalej świadczyć pomoc społeczności? Czy planuje już Pani nowe projekty?
Nie planuję póki co nowych projektów, ponieważ uważam, że lepiej skupić się na jednym i robić go dobrze. Otrzymane środki na pewno przyniosą dużą korzyść społeczną.
Jakiej rady udzieliłaby Pani innym organizacjom, by ich działania i programy przynosiły wyniki?
Przede wszystkim warto jest działać w odniesieniu do aktualnych potrzeb, np. tych wynikających z pandemii COVID-19. Warto jest analizować zmiany społeczne i na podstawie tych zmian dostosowywać sposób świadczenia pomocy.